Against All Odds. Recenzja książki.

https://xpil.eu/6pq

Porucznik Jacob Grimm miał pecha. Znalazł się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. Co prawda dzięki wrodzonej intuicji dowodzony przez niego okręt wojenny uniknął losu kolegów, których statki zostały albo całkowicie zniszczone, albo przynajmniej solidnie pouszkadzane, jednak pościg za ostatnim okrętem wroga, zakończony pozornie całkowitym sukcesem (wrogi okręt został skutecznie ostrzelany i wszyscy na jego pokładzie zginęli), okazał się totalnym fiaskiem, ponieważ na pokładzie - zamiast oczekiwanych wrogich wojsk - były dzieci. Dużo dzieci.

Tak mniej więcej wygląda pierwszy rozdział książki "Agains All Odds". Autor: Jeffery H. Haskell

Tak, "Jeffery", nie "Jeffrey". Też sprawdzałem trzy razy dla pewności.

Potem jest długo, długo nic - kariera Jacoba Grimma jest w zasadzie skończona - aż pewnego dnia dostaje rozkaz stawienia się...

Nie, no zaraz opowiem całą książkę, a przecież nie o to chodzi.

Po ostatnich potyczkach z tekstami Reynoldsa, "Against All Odds" było całkiem miłym przerywnikiem. Autor nie ma aż tak zaawansowanej wiedzy astrofizyczno - astronomicznej, dlatego elementy fantastyczne powrzucane są do worka cudów bez specjalnego zagłębiania się w detale. Z jednej strony trochę szkoda (lubię, kiedy autor próbuje sensownie ogarnąć kwestie "niemożliwe"), z drugiej zaś fajnie, bo można zamiast tego skupić się na stronie rozrywkowej. A rozrywki w książce nie brakuje. Jest mnóstwo narratorów, kilka lokalizacji, między którymi "kamera" skacze dokładnie wtedy, kiedy powinna. Są niezliczone bijatyki, zarówno w skali "dam ci w ryj" jak też "ugotuję twój pięćdziesięciotysięczny okręt bojowy w trzy sekundy". Jest trochę polityki, na szczęście nie za dużo.

Trochę mnie mierzi brak kreatywności Autora w kwestii kreowania frakcji politycznych: są (w wielkim uproszczeniu) Amerykanie, Ruscy i Arabowie - tyle tylko, że zamiast tłoczyć się, jak teraz, na Ziemi, tłoczą się w Galaktyce.

Jeśli chodzi o Fi, to:

  1. Są tunele czasoprzestrzenne zwane tutaj starlanes, umożliwiające prawie natychmiastowe podróże międzygwiezdne.
  2. gravcoils, tajemnicze urządzenia zamontowane na pokładach pojazdów kosmicznych, umożliwiające osiąganie przyspieszeń rzędu kilkuset g przy jednoczesnym zachowaniu pasażerów przy życiu.
  3. Są membrany atmosferyczne umożliwiające utrzymanie gazów przy powierzchni terraformowanej planety (nawet jeżeli jest ona za lekka żeby jej własna grawitacja mogła utrzymać atmosferę), które jednocześnie bez problemu przepuszczają w obie strony obiekty o dużej gęstości (jak statki kosmiczne). Kwestia tego w jaki sposób powietrze znajdujące się wewnątrz statku kosmicznego bez kłopotu przechodzi przez taką membranę zostaje taktycznie przemilczana.
  4. nanites, nanoroboty używane głównie w medycynie - jeżeli żołnierzowi na polu walki urwie rękę czy nogę, czy nawet wyrwie pół tułowia to - o ile jeszcze żyje i zostanie na czas dostarczony do szpitala - nanites potrafią go w kilka dni "naprawić" czyli odbudować.
  5. Nanotechnologiami obsadzona jest też wszelka broń ręczna - karabin maszynowy potrafi w parę sekund przekształcić się w snajperkę i tak dalej. A jeżeli trzeba w tym celu "pożyczyć" trochę materii z otoczenia, nanites i z tym sobie poradzą

Nade wszystko jednak pełno jest w książce pompatyczności w stronę marines, którzy dzielnie nakirzając złodupców chronią Galaktykę przed rują i porubstwem. Powieść jest bowiem utrzymana w całości w trybie chwalebno-wojskowo-amerykańskim, więc jeżeli, Czytelniku, nie lubisz takich klimatów, to od razu odradzam.

Mi osobiście książka weszła gładko. Trochę jak MacDonald's: wiadomo czego się spodziewać, nie jest wybitnie, ale jest przyjemnie. Moja prywatna ocena: okolice 8.5 / 10.

Aha, okazuje się, że to jest początek serii! Kolejnych pięć części już czeka w kolejce.

https://xpil.eu/6pq

Leave a Comment

Komentarze mile widziane.

Jeżeli chcesz do komentarza wstawić kod, użyj składni:
[code]
tutaj wstaw swój kod
[/code]

Jeżeli zrobisz literówkę lub zmienisz zdanie, możesz edytować komentarz po jego zatwierdzeniu.