"Echopraksja" Petera Wattsa trzyma poziom recenzowanego przeze mnie nie tak dawno "Ślepowidzenia"; jest też z nim powiązana fabularnie - luźno, ale znacząco. Luźno, bo można "Echopraksję" czytać nie znając "Ślepowidzenia"; znacząco, bo jednak losy bohaterów obu powieści są ściśle ze sobą powiązane.
Daniel "Dan" Brüks jest biologiem starej daty - nie ma żadnych charakterystycznych dla reszty naukowców wszczepów ani genetycznych modyfikacji, wszystkie swoje prace wykonuje w zasadzie analogowo.
Ziemia zmaga się z największym kryzysem energetycznym w historii ludzkości. Gdyby nie Ikar, stacja orbitująca wokół Słońca i przesyłająca wąskim strumieniem energię na Ziemię, ludzkość już dawno wymarłaby lub przynajmniej skurczyła się o parę rzędów wielkości. Mimo to i tak jest kiepsko.
Daniel jakiś czas temu spowodował ogromną katastrofę, w której zginęły setki tysięcy ludzi. Nie zrobił tego celowo. Wypadek. A może nie do końca wypadek?
Dziś zaszył się na bezludnej pustyni w Oregonie i bada lokalne gatunki.
Ludzkość tymczasem podzieliła się ewolucyjnie. Zmagające się ze skazą krzyżową, wskrzeszone z paleoceńskiego niebytu przerażające wampiry potrafiące w sto milisekund, bezbłędnie i w zasadzie bez udziału świadomości policzyć ziarnka rozsypanej soli, niezwykli dwuizbowcy potrafiący używać grupowej jaźni (coś jakby lemowa myźń, ale bardziej na poważnie), żołnierze z trybem "zombie" włączanym do walki. W tle - liczne wojny, nie do końca wiadomo między kim właściwie.
Kilkanaście kilometrów od bazy Dana - Katedra, centrum naukowe dwuizbowców. Miejsce niedostępne dla zwykłych śmiertelników, w którym rozwiązuje się niepojęte dla nich problemy.
Któregoś dnia Dan zauważa wzmożony ruch wokół swojej bazy. Wygląda na to, że dawni wrogowie znaleźli go i próbują uciszyć na amen. Trzeba wiać...
"Echopraksja" to książka z bardzo bogatym tłem naukowym - na moje oko jakieś 30% "F" i 70% "S". Jest inwazja Obcych, są podróże kosmiczne i tajemnice, jest mnóstwo genetyki, psychologii i jump-scares, jak mawiają lokalni.
"Ślepowidzenie" według mnie z "Echopraksją" odrobinę wygrywa, bo cały ten podział ludzkości na gatunki z "supermocami" był tam już przedstawiony dość szczegółowo, dlatego tutaj nie ma elementu niespodzianki. Ale nie oznacza to, że po tę drugą nie warto sięgać - o, nie. Książka trzyma w ciągłym napięciu, akcja goni akcję, a rzeczy nie są takimi, jakimi wydają się być.
Końcówka trochę jakby niejasna - albo jestem za głupi, żeby ją zrozumieć, albo Autor przymierzał się do dalszego ciągu. Raczej to pierwsze.
Moja osobista ocena: 9.5/10. Zdecydowanie warto.
Aha, książkę wyjątkowo wciągnąłem uszami, z Audioteki: https://audioteka.com/pl/audiobook/echopraksja - zajęło mi to dobre trzy tygodnie, bo słuchałem jej wyłącznie w czasie spacerów, na które staram się ostatnio chodzić regularnie. Piotrowi Grabowskiemu przeczytanie książki na głos zajmuje około 16 godzin.
Jeżeli chcesz do komentarza wstawić kod, użyj składni:
[code]
tutaj wstaw swój kod
[/code]
Jeżeli zrobisz literówkę lub zmienisz zdanie, możesz edytować komentarz po jego zatwierdzeniu.