Zesz艂y weekend by艂 do艣膰 urozmaicony. Po sobotnim grillu zrobili艣my sobie chwil臋 odsapki w postaci niedzieli, po czym z rado艣ci膮 powitali艣my poniedzia艂ek.
Poniedzia艂ki s膮 zasadniczo be. Zmywak si臋 pi臋trzy z艂owieszczo, na horyzoncie wtorek (jak si臋 dobrze stanie na palcach, przy dobrej pogodzie czasem wida膰 kawa艂ek 艣rody), dupa z ka偶dej strony. Chyba 偶e si臋 mieszka w Irlandii, gdzie poniedzia艂ki nader cz臋sto s膮 wykorzystywane w charakterze niedziel. Nie 偶eby co tydzie艅 (to nie Francja!), ale jednak do艣膰 cz臋sto. Jak jest jakie艣 pa艅stwowe 艣wi臋to, prawie zawsze wypada ono w poniedzia艂ek, podnosz膮c tym samym narodowe morale. Wszak偶e du偶o lepiej i艣膰 do pracy we wtorek i widzie膰 na horyzoncie 艣rod臋 i kawa艂ek czwartku, od kt贸rego ju偶 tylko rzut beretem do pi膮tku...
Tak czy siak, ostatni poniedzia艂ek by艂 takim w艂a艣nie poniedzia艂kiem niedzielnym, a wi臋c - wolne! Wykorzystali艣my owo wolne na odwiedziny u szwagra, z kt贸rym 偶e艣my si臋 nie widzieli ju偶 dobry szmat czasu albo i d艂u偶ej.
Szwagier pomieszkuje na zadupiu, z dala od cywilizacji, w miejscowo艣ci z jednym wi臋kszym skrzy偶owaniem i paroma mniejszymi.
Szwagier jest gadu艂a, na szcz臋艣cie ostatnimi czasy zamiast nadawa膰 na polityk贸w (nie 偶eby szczeg贸lnie sobie znienawidzi艂 jak膮艣 konkretn膮 parti臋, uczciwie obgaduje wszystkich, bez wzgl臋du na kierunek wiatru) upatrzy艂 sobie nowy temat: RYBY. Szwagier odkry艂 w sobie bowiem dusz臋 w臋dkarza - sprzeda艂 auto, kupi艂 rower z przyczepk膮 oraz multum sprz臋tu w臋dkarskiego. Wi臋kszo艣ci element贸w tego偶 sprz臋tu nie potrafi艂bym nawet nazwa膰. Co艣 jakby stan膮膰 przed kobiec膮 p贸艂k膮 we w艂asnej 艂azience, tylko zamiast krem贸w, ma艣ci, p臋dzelk贸w i innych tajemniczych odczynnik贸w s膮 tu r贸偶ne haczykowate kawa艂ki metalu, rozmaite sznurkowate kawa艂ki linek wymieszane z linkowatymi kawa艂kami sznurk贸w tudzie偶 mn贸stwo zan臋t, przyn臋t, podn臋t i przezn臋t, a tak偶e szesna艣cie rodzaj贸w w臋dek, w臋dzisk i chyba nawet w臋dzide艂 (tego ostatniego nie jestem ca艂kiem pewien). Summa summarum za sam sprz臋t mo偶naby kupi膰 porz膮dnego laptopa i jeszcze by zosta艂o na waciki.
Zosta艂em wi臋c intensywnie przeszkolony w zakresie metod zarzucania haczyka (mo偶na to robi膰 nawet specjaln膮 proc膮, o czym - przyznam si臋 bez bicia - nigdy przedtem nie s艂ysza艂em), automatycznych alarm贸w informuj膮cych, 偶e ryba bierze (albo 偶e w艂a艣nie wieje wiatr - wszystko zale偶y od czu艂o艣ci urz膮dzenia), sposob贸w pakowania plecaka, 偶eby si臋 zmie艣ci艂 na przyczepk臋 wraz z namiotem, butami, zylionem w臋dek, podbierak贸w i prowiantu, a tak偶e obs艂ugi lod贸wek i palnik贸w turystycznych.
Nie obesz艂o si臋 r贸wnie偶 bez prezentacji wszystkich dost臋pnych pod r臋k膮 ko艂owrotk贸w, szczeg贸艂owego om贸wienia hamulc贸w przednich i tylnych (m贸wi臋 ca艂y czas o ko艂owrotkach...), zapadek, korb i uchwyt贸w, po kt贸rej nast膮pi艂 przegl膮d por贸wnawczy z udzia艂em kilku specjalizowanych broszur dla w臋dkarzy, w dw贸ch j臋zykach.
呕ona, widz膮c co si臋 艣wi臋ci, ju偶 na samym pocz膮tku przyj臋艂膮 poz臋 "bole艣ciwie zaci膮偶onej" i zaleg艂a na kanapie, dzi臋ki czemu omin臋艂a j膮 wi臋kszo艣膰 atrakcji rybo艂贸wczych. Ja, z racji wykonywanego zawodu, posiadam w zasadzie nielimitowane pok艂ady cierpliwo艣ci, a wi臋c nadaj臋 si臋 do obs艂ugi szwagra wprost idealnie - znios艂em wszystkie te w臋dkarskie nowinki nader m臋偶nie, czasami tylko zaciskaj膮c mocniej z臋by (g艂贸wnie przy analizach g臋sto艣ci materia艂owej 偶y艂ek i przypon贸w)
Po rybach przysz艂a kolej na granie w lotki. Szwagier albowiem zaopatrzy艂 si臋 niedawno w tarcz臋 i lotki; wisz膮 sobie w centralnym miejscu w salonie, grzechem by艂oby nie zagra膰.
Grali艣my dobre p贸艂tora godziny. Dra艅stwo wci膮ga, zw艂aszcza je偶eli dawno si臋 nie gra艂o. Uda艂o nam si臋 trafi膰 nie tylko w tarcz臋, ale r贸wnie偶 w 艣cian臋, st贸艂, kalendarz i pod艂og臋. Jako osobnik wybitnie uzdolniony trafi艂em jedn膮 lotk膮 nawet w odkurzacz, stoj膮cy po mojej prawej stronie, troch臋 z ty艂u.
No a potem zrobi艂o si臋 ju偶 p贸藕nawo i trzeba si臋 by艂o desantowa膰 w kierunku stolicy, albowiem zadupie szwagra le偶y dobre dwie godziny drogi od Dublina.
Po drodze moja sympatyczna Ma艂偶onka zg艂osi艂a potrzeb臋 spo偶ycia czego艣 mi臋snego, byle tylko nie ryby (doprawdy nie wiem dlaczego akurat ryby, tzn. nie ryby), a wi臋c zajechali艣my na przydro偶n膮 stacj臋 serwisow膮 w Enfield, gdzie naby艂em ogromnego podw贸jnego hamburgera bez frytek i bez coli. Hamburger by艂 mocno mi臋sny, albowiem 呕ona moja od czasu zaj艣cia w ci膮偶臋 zacz臋艂a wykazywa膰 nieznane dotychczas w艂a艣ciwo艣ci mi臋so偶ercze. Wtran偶ala mi臋cho jak, za przeproszeniem, jaka艣 R贸偶a (kto nie zna skeczu KMN o Wujku Krzy偶贸wce, niech si臋 czem pr臋dzej zapozna). Wracaj膮c do hamburgera - by艂 on do艣膰 poka藕nych rozmiar贸w, obstawia艂em wi臋c, 偶e zostanie zjedzony maksymalnie w jednej trzeciej. Tymczasem nie zd膮偶y艂em jeszcze wyjecha膰 na autostrad臋, a hamburgera ju偶 nie by艂o.
Sprawdzi艂em na wszelki wypadek zakamarek za fotelem, schowek w drzwiach i pod dywanikiem, znajduj膮c przy tej okazji stare okulary przeciws艂oneczne, rozmem艂anego mi臋tusa oraz bazylion paragon贸w, ale ani 艣ladu hamburgera. Nie wiem gdzie si臋 podzia艂, ale podejrzewam, 偶e zosta艂 po prostu po偶arty.
Zatankowawszy 呕on臋 hamburgerem oraz samego siebie kaw膮, dojechali艣my szcz臋艣liwie do sztolicy.
No a potem oczywi艣cie nadszed艂 wtorek i trzeba by艂o si臋 zabra膰 za szorowanie gar贸w...
Je偶eli chcesz do komentarza wstawi膰 kod, u偶yj sk艂adni:
[code]
tutaj wstaw sw贸j kod
[/code]
Je偶eli zrobisz liter贸wk臋 lub zmienisz zdanie, mo偶esz edytowa膰 komentarz po jego zatwierdzeniu.