Dziś recenzja książki, której teoretycznie w ogóle nie powinienem był przeczytać. Jak od dawna bowiem wiadomo gronu moich wszystkich trzech Czytelników, po literaturę nie-SF nie sięgam. Może z wyjątkiem niektórych pozycji Lema, ale ja nie o Lemie dziś.
Przytrafiło mi się niedawno przeczytać fajny, klasyczny kryminał. Autorem jest Jo Nesbø, norweski pisarz i muzyk. Tytuł książki trochę się może kojarzyć z serią filmów o Batmanie, ale zapewniam, że zupełnie niesłusznie (chętnych do poczytania o Batmanie zapraszam do tej recenzji). Zamiast rogatego faceta z przerośniętym ego mamy tutaj do czynienia z klasycznym policjantem-detektywem, który zostaje rzucony na głęboką wodę i wysłany ze swej rodzinnej Norwegii aż do Australii, gdzie próbuje rozwiązać zagadkę śmierci swojej rodaczki, byłej prezenterki telewizyjnej, Inger Holter.
Główny bohater, Harry Hole, wbrew fonetycznemu skojarzeniu nie jest bynajmniej świętoszkiem: rozwodnik, alkoholik i życiowy pesymista, a więc klasyczny zestaw cech dobrego powieściowego detektywa.
Fabuła książki jest - w zależności od punktu widzenia - bardzo zawiła albo bardzo banalna. Banalna w tym sensie, że przez większość czasu narrator naprowadza nas na pozornie oczywiste tropy, które za chwilę okazują się fałszywe. A zawiła, bo tropów tych jest bardzo wiele, a zakończenie (czyli ujawnienie mordercy) - całkowicie zaskakujące.
Nie będę opisywał szczegółów, bo ze względu na stopień komplikacji pewnie coś bym poprzekręcał. Może się również okazać, że ktoś zechce sobie poczytać, więc nie będę psuł niespodzianki.
Czyta się bardzo przyjemnie. Akcja toczy się wartko, nieoczekiwane jej zwroty utrzymują czytelnika w napięciu, a barwne opisy australijskiego środowiska handlarzy narkotyków, prostytutek i rzezimieszków krzyżują się z malowniczymi aborygeńskimi przypowieściami i legendami.
W mojej prywatnej skali daję książce solidne osiem punktów na dziesięć, co jest w tym przypadku oceną niezwykle wysoką, ponieważ, jak już nadmieniłem, książek nie-SF raczej nie czytuję.
Będę usilnie polował na kolejne tomy przygód Harry-ego Hole. A może Harry Hole-ego?
Jakøś tak.
To byla jedyna ksiazka Jo Nesbo ktorej nie doczytalem/ nie dosluchalem w tym wypadku. To pierwsza z cyklu i dobrze, ze nie wpadla mi w rece jako pierwsza bo bym sie zniechecil. Ale skoro ta juz Ci sie podobala to szukaj kolejnych. Rada, pilnuj kolejnosci wydawania bo ja lapiac je jak leci w pewnym momencie sie pogubilem. Wymawia sie Hule podobno to nazwisko.