Proszę się nie sugerować tytułem. Nie będzie dziś o piosence SDM-u. Nawet o nich nie wspomnę 😉
Będzie o jeździe autem przez miasto o wczesnoporannej porze. Odwoziłem niedawno kolegę na lotnisko - na 5 rano. Wyjechałem z domu o 4:10. Wspaniale jedzie się przez Dublin o tej godzinie. Kolega mieszka w Centrum, lotnisko jest na Północy, ja mieszkam na Południu więc łącznie zrobiłem jakieś 50 km w obie strony. Zajęło mi to godzinę i dziesięć minut. Czyli średnia prędkość ciut ponad 40 km/h. W ciągu dnia - absolutnie niewykonalne. Ale o 4:30 nad ranem - sama przyjemność.
Najlepiej jechać na niskich obrotach, zużywając minimum mocy - wówczas prawie nie słychać silnika, jest tylko pustka na drodze i szum opon zmagających się z miejskim asfaltem.
W drodze powrotnej, zaraz za tunelem, wjeżdża się na Strand Road. Zatrzymałem się tam na chwilę, wysiadłem i wsłuchałem w ciszę odpływu. Żadnych odgłosów miasta, tylko lekki szum wiatru.
Gdyby budowniczowie tak budowali domy jak programiści piszą swoje programy, jeden porządny dzięcioł zniszczyłby całą naszą cywilizację.
To dopiero hardkorowa grafomania na tym blogu; musialas studiowac polonistyke.
"musiałaś studiować polonistykę" – moja córka właśnie przechodzi etap opanowywania końcówek rodzajowych i ciągle myli -eś z -aś. Ale ona ma dopiero cztery lata…
To polaczenie matematyki i j. polskiego chyba nie przestanie mnie zadziwiac.:)
Piszesz z matematyczna dokladnoscia :)))