Przepraszam, że tak politycznie w tytule, ale tak mi się skojarzyło.
Zainspirowany komentarzem Stefka sprzed paru dni, poszukałem sobie na Tyrurce utworów Adama Fulary. I wiecie co? I, kurdę, znowu to samo. Już się człowiekowi wydawało, że widział wszystko, co można zrobić z gitarą, a tu nagle znajduje się taki Fulara i druzgocze światopogląd.
Jak by to zapewne ujął przedstawiciel pokolenia Dzieci Neostrady, gość "miażdży". Nigdy do końca nie załapałem, o co z tym "miażdżeniem" chodzi. Chyba o to, że konkurencję. Tylko że on za bardzo nie ma konkurencji...
No bo tak: pisałem już o pARTyzancie (chyba...), pisałem o Luce Stricagnoli i wydawało mi się, że to już koniec, że lepiej się nie da. No może jeszcze Pilichowski, ale on na basie, więc jakby trochę z boku. Może de Lucia, ale on był Hiszpan i się urodził z gitarą w ręku, więc się nie liczy 😉 A reszta Wielkich miała po prostu dobry PR, ewentualnie miała szczęście zaistnieć we właściwym miejscu i czasie [citation needed].
A tu masz ci los. Wychodzi na scenę taki Adam, aparycję ma ni w kij, ni w oko, aż by się chciało zamknąć Tyrurkę i wrócić do oglądania śmiesznych kotów. A potem palce dotykają strun i zaczyna dziać się Magia.
Facet gra tappingiem polifonicznym. Podobnie jak pARTyzant, używa chętnie gitar dwugryfowych. Żeby nie było nudno, gra czasem na gitarze siedmiostrunowej (jak się to stroi? Nie mam pojęcia...). No i gra tak, że.
Próbowałem jakoś sensownie zakończyć poprzednie zdanie - nie udało mi się jednak znaleźć godnego comparatio. On naprawdę gra tak, że.
Zresztą, co ja tam będę. Proszę zobaczyć:
Albo tutaj:
Gość specjalizuje się w etiudach Bacha, ale "umi" też inne rzeczy zagrać. Na przykład takie:
Przez kilka pierwszych chwil zabawne wydaje się to, że Adam ma coś w rodzaju tiku - otóż grając układa podświadomie usta w bardzo charakterystyczny kaczy dziób, od którego wziął się tytuł dzisiejszego wpisu, a który jest Fulary międzynarodową wizytówką. Ale potem człowiek zanurza się w nutach - i zapomina o grymasach.
Jedną z zalet pisania bloga jest możliwość dowiadywania się o muzykach pokroju Fulary. Chwała ci za to, Internecie... Chwała za to, że nie tylko śmieszne koty i przepisy na schabowego z kapustą, ale również takie muzyczne odkrycia.
Ot, co.
Ciesze sie, ze sie spodobalo 🙂
I jeszcze w kwestii smiesznych kotow, to mnie dzisiaj rozwalilo:
Roy: co jest pierwsze w alfabecie u czy t?
Moss: chyba u xD
Moss: nie wiem
Moss: ut.sort()
Moss: jednak t
Adasia nie przezetowałeś mi przez …stu laty?