Meekhańskie pogranicze – początki

https://xpil.eu/qQL53

meekh01Słucham sobie (tak, słucham, bo nijak ostatnio nie potrafię znaleźć czasu na czytanie óczmi) ostatnio "Opowieści z meekhańskiego pogranicza" - bardziej z obowiązku i nudy, niż z faktycznego zaciekawienia. Książka, która miała być objawieniem na miarę PLD okazała się być przeciętną opowieścią o ekipie żołnierzy, którzy rozrabiają na meekhańskim pograniczu (poniekąd logiczne, khem, nieprawdaż).

Podkreślę: książka jest przeciętna, co nie znaczy, że kiepska. Gdyby była do bani, już bym ją przekierował do /dev/nul, a tak - jednak słucham. Ale jakoś bez werwy.

Jestem aktualnie w połowie trzeciego opowiadania (jest ich w całej książce około czterech albo pięciu, nie jestem pewien), czyli w takiej solidnej połowie. Tym samym mogę uczciwie zrecenzować przynajmniej tę połowę.

I powiem tak:

Książka jest napisana fajnym językiem. Autor zdecydowanie odrobił pracę domową w zakresie nazewnictwa różnych elementów rynsztunku, co przydaje całości autentyzmu. Manewry wojsk są opisane dynamicznie i z jajem. Cynizm i sarkastyczne podejście do świata głównego bohatera (dowódcy tej wojskowej bandy) dodają smaczku i są zdecydowanie lekkostrawne.

Natomiast sama fabuła... No nie wiem. Strasznie liniowa jest.  Ciągle się tłuką, ewentualnie wspominają, jak się inni kiedyś tłukli. Wszystko opisane z rozmachem i w sposób malujący w wyobraźni żywe, kolorowe obrazy... Ale w sumie zawsze sprowadza się do tego, że trzeba komuś spuścić tęgi łomot, ewentualnie nie dać się pobić / sprowokować silniejszemu / sprytniejszemu / lub sąsiad - przeciwnikowi.

Epizod, którego aktualnie słucham, próbuje być nieco bardziej... Hm. Szy. Nieco bardziejszy. Zamiast bitki mamy Tajemnicę. Jakiś stwór z lodowca przyłazi i morduje mieszkańców odludnej wioski, a nasz główny bohater-wieczny-porucznik ma za zadanie wybadać co to za stwór i po co morduje, a najlepiej to go złapać i przyprowadzić przed oblicze Władzy.

Gdybym nie przeczytał wcześniej całego "Wiedźmina", "Pana Lodowego Ogrodu" czy "Achai", może bym był trochę mniej w[yb]redny. Ale przeczytałem i dlatego "Opowieści..." póki co dostają ode mnie słabe sześć na dziesięć. Niemniej jednak odsłucham do końca i obiecuję podzielić się z umierającymi z nudów Czytelnikami jakąś koń-kluzją.

A na zakończenie - ankieta profilująca. Chodzi o czytanie SF.

[yop_poll id="58"]

https://xpil.eu/qQL53

3 komentarze

  1. A mnie zdumiewa regularność Twoich wpisów.
    Ad vocem audiobooków, co polecasz?
    Ad vocem fantastyki wolę fantasty, chyba.

  2. Mnie też ona zdumiewa, biorąc pod uwagę rozliczną rozliczność rozlicznych aktywności, jakim podlegam i ulegam dzień w dzień.

    Odnośnie audiobooków – tylko Audioteka: wielki wybór, rozsądne ceny, w miarę niezły system podsuwania nowości na podstawie tego, czego się dotychczas słuchało.

    Moje ulubione SF to chyba takie o podróżach w czasie. Sam próbowałem, raz nieświadomie, we śnie: http://xpil.eu/blog/2012/01/19/sen-8/ a raz świadomie, w opowiadanku “Błąd”: http://xpil.eu/blog/2014/11/25/blad-2/. Mistrzem świata w tej kwestii jest (był) oczywiście Lem i jego Ijon Tichy, który w Podróży Siódmej wpada w sieć wirów czasowych, co prowadzi do bardzo, ale to bardzo zabawnych konsekwencji 😉

  3. Właśnie drugi tom ( Wschód-Zachód) skończyłem. Po przeczytaniu Północy – “Zwiadowcy” w wersji dla dorosłych, czyli cieniutko. Na szczęście potem (Południe) jest lepiej. Do PLO to to nie dostaje, ale poczytać można. Zobaczymy jak reszta…

Skomentuj 5000lib Anuluj pisanie odpowiedzi

Komentarze mile widziane.

Jeżeli chcesz do komentarza wstawić kod, użyj składni:
[code]
tutaj wstaw swój kod
[/code]

Jeżeli zrobisz literówkę lub zmienisz zdanie, możesz edytować komentarz po jego zatwierdzeniu.