Po trzech tomach trylogii podhalańskiej miał być koniec. Potem jednak Autor dopisał dwa kolejne, żeby podomykać wątki. Pięciotomowa trylogia? Zdarza się, nawet najlepszym. Pięcioksiąg wiedźmiński ma coś z sześć czy siedem części.
Minęły trzy lata. Nadeszła pandemia. Panu Remigiuszowi wypadło z kalendarza kilka, za przeproszeniem, iwentów i okazało się, że go jednak swędzi między uszami. Swędzi go, żeby sprawdzić co tam u Forsta.
Okazało się, całkiem sporo! Forst do immentu zdurniał, zdziczał i zaszył się w jakiejś chacie na zadupiu, bez gazu, prądu i internetu. Osica wrócił z emerytury i dalej trzęsie lokalnym posterunkiem. Wadryś-Hansen znalazła sobie w końcu upragnionego życiowego partnera. Bestia z Giewontu siedzi za kratkami, w celi z maksymalnymi obostrzeniami. Szrebska też w pierdlu. Wszystkie nitki zawiązane, nie ma w zasadzie materiału na kolejną część.
Tymczasem jednak ktoś zaczyna mordować, a w gardłach ofiar śledczy znajdują monety.
Tak mniej więcej zaczyna się szósta część przygód Wiktora Forsta.
Nie opowiem reszty, bo nie jestem tu od opowiadania książek.
Dzieje się, jak to u Mroza. Zagadka goni zagadkę. Za jedną zasłoną jest pięć innych. Jest miłość (taka prawdziwa, a nie taka, żeby policzyć nogi i podzielić przez dwa), jest ostra rzeźnia, jest cierpki humor i życiowe rozważania.
A najlepsze jest to, że - w odróżnieniu od poprzedniego tomu - tutaj Autor w posłowiu daje wyraźnie do zrozumienia, że nie wyklucza dalszego ciągu! A więc światełko w tunelu dla wszystkich fanów serii.
Moja prywatna ocena: mocne 9/10. Tu i ówdzie przydałoby się załatać jakieś niewielkie fabularne dziury, ale książka jest napisana w taki sposób, że ciężko się od niej oderwać.
Polecam.
Po pierwszych trzech tomach nie mogłem się zmusić, by wrócić do serii. Nie mogłem dźwignąć kolejnej kartki, na której Mróz maniakalnie znęca się fizycznie i mentalnie nad swoim bohaterem. Po ludzku mi go szkoda było. Aż trudno uwierzyć, że pięć książek przeżył. Zaszył się na zadupiu bez internetu, a Remek i tak go znalazł i niechybnie znów się pastwi.
A no pastwi się, chociaż nie aż tak, jak w poprzednich częściach.
Ja z kolei miałem identyczną reakcję z serią o Chyłce i Zordonie. Po pierwszych trzech czy czterech częściach odpuściłem i jak na razie nie udało mi się przekonać samego siebie do kontynuacji.
The Hitchhikers Guide to the Galaxy to trylogia w pięciu tomach.