Sko艅czy艂em dzi艣 rano "Mi臋dzynar贸d" Piotra Czerwi艅skiego. A zatem, zgodnie z tradycj膮, recenzja.
Zanim jednak przejd臋 do recenzji, ma艂a dygresja - ot贸偶 zamiast, jak pambuk przykaza艂, bra膰 si臋 za jedn膮 ksi膮偶k臋 na raz, uda艂o mi si臋 "rozgrzeba膰" przez ostatni miesi膮c a偶 cztery: "Mi臋dzynar贸d", ostatnio wydan膮 cz臋艣膰 przyg贸d Mordimera Madderdina "Ja inkwizytor. Bicz Bo偶y", "W p贸艂noc si臋 odziej臋" Pratchetta oraz "Gotuj z papie偶em" 膯wieka. Niestety, z braku czasu tudzie偶 z nadmiaru r贸偶nych zaj臋膰, wszystkie cztery posz艂y w odstawk臋. Na szcz臋艣cie w ko艅cu uda艂o mi si臋 wygospodarowa膰 na tyle wolnego czasu, 偶eby nadgoni膰 zaleg艂o艣ci.
Wracaj膮c do ksi膮偶ki...
Jak wida膰 po tytule posta, j臋zykowo jest niebanalna. W odr贸偶nieniu jednak od poprzednio recenzowanej przeze mnie powie艣ci tego autora, "Mi臋dzynar贸d" jest pisany normaln膮, poprawn膮 polszczyzn膮. Kilkoro znajomych, kt贸rym po偶yczy艂em sw贸j egzemplarz "Przebiegum 呕yciae", marudzi艂o potem, 偶e tego si臋 nie da czyta膰, bo ani to po polsku, ni po angielsku - no wi臋c tutaj sytuacja ma si臋 o wiele lepiej.
Od strony fabularnej natomiast "Mi臋dzynar贸d" jest bardzo nier贸wny - pierwsze sto stron (z prawie czterystu) czyta si臋 naprawd臋 艣wietnie, potem przez p贸艂 ksi膮偶ki wieje nud膮, wreszcie ko艅c贸wka, obfituj膮ca w sceny niczym z dobrego kina akcji, wci膮ga jak radziecki odkurzacz.
Fabu艂a osnuta jest wok贸艂 przewrotnej idei Polski jako mi臋dzynarodowego mocarstwa. Polski, dodajmy, ulokowanej geograficznie na nowopowsta艂ych wyspach Bergamutach, mieszcz膮cych si臋 pi razy oko gdzie艣 mi臋dzy Kiribati a Vanuatu. Polski zamieszka艂ej przez ras臋 miedzianosk贸rych Polak贸w, b臋d膮cych wynikiem wielu wiek贸w mieszania wszystkich mo偶liwych nacji, ras, kolor贸w i kultur. Polak贸w z nazwiskami typu "Ngwene Cie艣lak", "Ambro偶y Ciakwa-Ciakwa", "Kunta-Kinte Czerwi艅ski" czy te偶 "Adam Katanga". Do mnie najbardziej trafi艂o nazwisko "Bart艂omiej Zafaidani", ale jest tam ca艂e mn贸stwo innych pere艂ek nazewniczych.
Pocz膮tek ksi膮偶ki, na oko ze sto stron, opisuje ca艂e t艂o historyczne - czyli jak w艂a艣ciwie dosz艂o do tego, 偶e Polska z ma艂ego, biednego kraju na skraju dawnej Europy (kt贸ra obecnie jest jednym wielkim ska偶eniem promieniotw贸rczym) sta艂a si臋 pot臋g膮 nuklearn膮, u kt贸rej zad艂u偶aj膮 si臋 bidoki typu Anglia, Ameryka czy Francja. Pot臋g膮, do kt贸rej Anglicy zje偶d偶aj膮 masowo do pracy na zmywakach, do czyszczenia but贸w b膮d藕 jako rze藕by greckie (taniej i praktyczniej wychodzi postawi膰 na 12 godzin dziennie Anglika ubranego w prze艣cierda艂o ni偶 kupowa膰 oryginaln膮 rze藕b臋).
Co do narracji, przypomina troch臋 "Galapagos" Vonneguta. Tylko 偶e tam narrator by艂 dusz膮 g艂贸wnego bohatera, opowiadaj膮c膮 o wydarzeniach sprzed miliona lat, a tutaj narrator jest jednym z niewielu ludzi ocala艂ych po kataklizmie, kt贸ry zmi贸t艂 Polsk臋 z mapy 艣wiata na dobre.
Nudny 艣rodek ksi膮偶ki jest nudny, poniewa偶 fabu艂a rozwija si臋 tam bardzo niemrawo, grz臋藕nie w wielopi臋trowych zdaniach, z kt贸rych nie za wiele wynika, oraz snuje grubymi ni膰mi szyt膮 intryg臋 polityczn膮, a ja polityki nie lubi臋 - nawet w tak krzywym zwierciadle. D艂ugie, zawi艂e zdania to - jak t艂umaczy narrator - efekt tego, 偶e ksi膮偶ka pisana jest na kolanie, o艂贸wkiem, w zeszycie, bez mo偶liwo艣ci wprowadzania poprawek. Kilkaset o艂贸wk贸w i zeszyt贸w to w gruncie rzeczy wszystko, co pozosta艂o narratorowi z jego ojczyzny.
Co do pere艂ek natomiast, genialnie jest opisana grupa Wojowniczych Go艂odupc贸w z wysp Pobalu i Pomaluhu, kt贸rzy z up艂ywem czasu staj膮 si臋 najpierw Wojodupcami, a pod koniec okazuje si臋, 偶e to takie wsp贸艂czesne Janosiki.
Niezwykle plastyczna jest te偶 scena, w kt贸rej Wojodupcy atakuj膮 centrum miasta, uzbrojeni w karabiny maszynowe na pok艂adzie helikopter贸w - a zamiast "Valkyrie" graj膮 na ca艂y g艂o艣nik "Sz艂a dzieweczka do laseczka".
Albo scena, w kt贸rej przera偶ony pilot helikoptera krzyczy przez radio do koleg贸w, 偶e dosta艂 pociskiem w agregat do lod贸w, i b臋dzie teraz musia艂 pi膰 piwowin na ciep艂o.
Sam piwowin jest te偶 niez艂ym patentem - w zasadzie mo偶naby si臋 pokusi膰 o pr贸b臋 zrobienia napitku b臋d膮cego mieszank膮 piwa z winem. Tylko w jakich proporcjach by to wymiesza膰?
Albo przezabawny pomys艂 z technologi膮 audio-wideo, kt贸ra rozpoczyna sw贸j ksi膮偶kowy 偶ywot jako "4D", aby w kolejnych scenach stawa膰 si臋 kolejno "5D", "6D" i tak dalej. Przej艣cie z "13D" na "14D" odbywa si臋 bodaj偶e w obr臋bie jednego akapitu.
Anglicy przyje偶d偶aj膮 do Polski wykonywa膰 najgorsze i najbardziej upokarzaj膮ce zawody, pomimo licznych doktorat贸w i profesur, kt贸re uzyskali w swojej ojczy藕nie. Kardiochirurdzy czyszcz膮 buty, in偶ynierowie technologii j膮drowych podmywaj膮 dupy w szpitalach i tak dalej. Niekt贸rzy pr贸buj膮 uczy膰 si臋 polskiego, co te偶 prowadzi do wielu zabawnych scen.
Amerykanie, 偶eby dosta膰 polsk膮 wiz臋, musz膮 ustawia膰 si臋 w kilometrowej kolejce do ambasady, gdzie najpierw musz膮 wype艂ni膰 mas臋 papier贸w oraz zap艂aci膰 fortun臋 za sam膮 mo偶liwo艣膰 aplikowania, a na koniec i tak urz臋dnik gra bo艅kiem w kakadu i reszk臋 - a jak powszechnie wiadomo, boniek jest nieco ci臋偶szy po stronie kakadu, wi臋c szanse na wiz臋 s膮 znikome.
Kolejny motyw, kt贸ry mnie urzek艂, to wstawianie do tekstu fragment贸w piosenek b膮d藕 wierszy - jest jeden tekst Starego Dobrego Ma艂偶e艅stwa, jest Hendrix, jest Bia艂oszewski, Lady Pank i dziesi膮tki innych cytat贸w, kt贸rych pewnie nawet nie uda艂o mi si臋 wy艂apa膰. Prawdopodobnie kiedy艣 si臋gn臋 ponownie po "Mi臋dzynar贸d" tylko po to, 偶eby poszuka膰 w nim przeoczonych przy pierwszej lekturze fragment贸w wierszy i piosenek.
Og贸lny wniosek z ksi膮偶ki jest bardzo 偶yciowy. Mianowicie, Polacy to taka nacja, kt贸ra niewa偶ne za co si臋 we藕mie i na jakie wy偶yny si臋 wzniesie, zawsze na koniec co艣 spieprzy, i to na amen. Nasze polskie warcholstwo, g艂upot臋 i zbytnie zadzieranie nosa wida膰 tam jak na d艂oni.
Pomimo tego, 偶e niniejsza recenzja wymkn臋艂a mi si臋 spod kontroli ju偶 par臋 akapit贸w temu, nie opisuje nawet po艂owy tego, co dzieje si臋 w "Mi臋dzynarodzie". Jak kto艣 jest zainteresowany, niech sobie poczyta 馃槈
Gdybym mia艂 oceni膰 ksi膮偶k臋 w skali 1-10, waha艂bym si臋 mi臋dzy 7 a 8. Za j臋zyk i humor zdecydowanie 10. Za fabu艂臋 s艂abe 5.
Dorzucam jednak - ju偶 tradycyjnie - p贸艂 punkta za autograf z dedykacj膮. A wi臋c jednak osiem.
Nast臋pny na tapet臋 p贸jdzie 膯wiek i jego zbi贸r opowiada艅 "Gotuj z papie偶em". Pierwsze przeczyta艂em, bardzo dobre. Jestem w trakcie drugiego - jak sko艅cz臋, nie omieszkam podzieli膰 si臋 wra偶eniami.
Gdzie jest Qxxq to mega opowiadanko Twoje? Co to Qxxa ma by膰?
Tak, to jest Twój blog i mo偶esz robi膰 co chcesz, jak ze swoim kontem na fejsie.
Ale nie w Quxxxj mnie…
Gadam ze znajomym o altruizmie, chcia艂em mu da膰 linka, a tu jaka艣 go艂a dupa…
Qxxa!!!
Opowiadanko na razie czeka na lepsze pomys艂y. Nie jest sztuk膮 napisa膰 cos na szybkiego, ani te偶 napisa膰 co艣 b臋d膮cego zlepkiem innych pomys艂ów. Sztuk膮 jest stworzy膰 co艣 nowego, a do tego potrzeba 1) czasu, 2) weny i 3) talentu. 呕adnego z czynników 1-3 chwilowo nie posiadam, wi臋c cierpliwo艣ci, Valdie, cierpliwo艣ci 馃檪
No dobrze, och艂on膮艂em ju偶 馃槈 A kiedy b臋dzie w ca艂o艣ci? 馃槢 馃槢
Jak mi kopsniesz jaki艣 fajny, oryginalny pomys艂 na fabu艂臋, mo偶e by膰 i na jutro.
Pomysl…
na powrot do przyszlosci. 馃檪
„wsta艂em dzi艣 o 7:14, umy艂em z臋by, zjad艂em 艣niadanie…”.
Valdie,
14.11.11 o 15.07 miales krotkotrwaly atak Omnis Tribea.
Chciales przeciez dobrze…
馃檪