Poni偶sze mini-opowiadanko napisa艂o mi si臋 w jeden dzie艅. Nie mam poj臋cia, sk膮d si臋 wzi臋艂o. 呕ona twierdzi, 偶e trzeba mnie wys艂a膰 na okresowe badanie psychiatryczne 馃槈 呕arcik z nazw膮 ustawy jest 偶ywcem zer偶ni臋ty z Lema, ale mo偶e nikt nie zauwa偶y...
***
G艂贸d przesta艂em odczuwa膰 po dw贸ch tygodniach od rozpocz臋cia pracy w nowej szkole. Porcje wystarcza艂y, 偶eby przetrwa膰. Nie pami臋ta艂em ju偶 zupe艂nie, jak to jest by膰 najedzonym do syta. Podobno tak by艂o lepiej. M贸zg jest sprawniejszy na g艂odniaka. A moje 偶ycie zale偶a艂o od wydajnej pracy m贸zgu.
Tegoroczna grupa by艂a wyj膮tkowo t臋pa. Znu偶one twarze dziewi臋cio- i dziesi臋ciolatk贸w skierowane by艂y w stron臋 tablicy, ale wida膰 by艂o, 偶e my艣l膮 tylko o kolejnym posi艂ku. Tylko dw贸jka uczni贸w nad膮偶a艂a za materia艂em, reszta by艂a zdecydowanie osowia艂a; pr臋dzej nauczy艂bym u艂amk贸w grup臋 orangutan贸w, ni偶 tych pata艂ach贸w. Ale nie by艂o wyj艣cia. Wcze艣niej zdarzy艂o si臋 ju偶 dwukrotnie, 偶e grupa nie opanowa艂a materia艂u i musia艂em g艂odowa膰. Nie pozwol臋 na to. Nie dam im tej satysfakcji.
- Kreska u艂amkowa... - zacz膮艂em i w tej samej chwili wpad艂em na lepszy pomys艂.
- Edwin, podejd藕 prosz臋.
Edwin, przez koleg贸w zwany Edkiem, jako jedyny ch艂opiec w klasie okazywa艂 autentyczne zainteresowanie lekcj膮. Podszed艂 do tablicy, wzi膮艂 kred臋 i zastyg艂, wpatrzony uwa偶nie w moj膮 twarz.
- Edwin, wczoraj na kartk贸wce uzyska艂e艣 siedemna艣cie punkt贸w na siedemna艣cie mo偶liwych. Czy wiesz, co to znaczy?
- 呕e... jestem dobry z matematyki, prosz臋 pana?
- Zgadza si臋. I dlatego dzi艣 postanowi艂em wynagrodzi膰 ci臋 nie tylko najwy偶sz膮 ocen膮, ale r贸wnie偶 skromnym posi艂kiem. Prosz臋, masz tu ciastko. Nie spiesz si臋, nie zabior臋 ci go.
Z fizycznym niemal b贸lem obserwowa艂em Edka, kt贸ry z cichym, ale bardzo wyra藕nym w powsta艂ej nagle ciszy chrupni臋ciem, wgryz艂 si臋 w bezbarwnego, pozbawionego jakiegokolwiek smaku herbatnika. Napi臋cie w klasie mo偶na by艂o mierzy膰 w kilowoltach. Kto艣 z tylnych 艂awek cicho j臋kn膮艂.
Odwr贸ci艂em si臋 do klasy.
- Trzy pierwsze osoby, kt贸re otrzymaj膮 na jutrzejszej kartk贸wce powy偶ej pi臋tnastu punkt贸w, dostan膮 po ciastku.
Skupienie uwagi by艂o takie, 偶e mo偶na by艂o na nim sma偶y膰 jajecznic臋. Tak si臋 m贸wi艂o, chocia偶 nikt ju偶 nie pami臋ta艂, co to jest jajecznica, ani tym bardziej jak smakuje. Edwin by艂 w tym momencie najbardziej znienawidzon膮 jednostk膮 w klasie, ale metoda dzia艂a艂a.
- Edwin, mo偶esz usi膮艣膰. Dzi臋kuj臋.
Wzi膮艂em brudnobia艂y ogryzek kredy w r臋k臋.
- A wi臋c kreska u艂amkowa oddziela licznik od mianownika. Kto pami臋ta, co to jest licznik?
Zanim moje s艂owa zd膮偶y艂y wybrzmie膰, chuda jak patyk r膮czka Maari wystrzeli艂a w g贸r臋. Westchn膮艂em ci臋偶ko.
- Nikt inny? Ktokolwiek? Nie? Prosz臋, Maari, m贸w.
- Licznik to jest ta liczba na g贸rze, kt贸r膮 si臋 dzieli, prosz臋 pana. - odrzek艂a bez zastanowienia Maari. - Na przyk艂ad w siedem 贸smych to b臋dzie...
- Dzi臋kuj臋, Maari, bardzo dobrze. Wszyscy us艂yszeli? Li-cznik. Na g贸rze u艂amka mamy li-cznik. Je偶eli dzielimy jeden na dwie r贸wne cz臋艣ci, to licznikiem b臋dzie...
Moje niedoko艅czone zdanie zawis艂o w powietrzu, ale nikt opr贸cz Maari nie wykaza艂 zainteresowania.
- Maari, prosz臋.
- Jeden, prosz臋 pana. Dzielimy jeden na dwie r贸wne cz臋艣ci, wi臋c to b臋dzie jeden.
Uwaga klasy, jeszcze chwil臋 temu skupiona na mnie i na chrupi膮cym ciastku, kt贸re w艂a艣nie podj臋艂o pracowit膮 w臋dr贸wk臋 przez uk艂ad pokarmowy Edwina, rozp艂yn臋艂a si臋, jakby jej nigdy nie by艂o.
Musia艂em szybko wpa艣膰 na jaki艣 lepszy pomys艂. Co za t臋pe pata艂achy... No trudno. Je偶eli niczego nie wymy艣l臋, Frank b臋dzie mia艂 wi臋cej pracy. Takie 偶ycie.
***
Wszystko zacz臋艂o si臋 jakie艣 osiemdziesi膮t lat temu, pod koniec lat trzydziestych dwudziestego drugiego wieku, kiedy kilka bardzo dobrze zapowiadaj膮cych si臋 projekt贸w, za kt贸re rz膮d USA zap艂aci艂 grube miliardy, rozesz艂o si臋 po ko艣ciach. Oczywi艣cie razem z kas膮.
Od tamtej pory nowa ustawa Felicity - Umpkington narzuca艂a wykonawcom jakichkolwiek um贸w rz膮dowych wykonywanie powierzonych zada艅 w ca艂o艣ci, zanim mogli oni otrzyma膰 jak膮kolwiek zap艂at臋 za swoje osi膮gni臋cia. Najbardziej ucierpia艂y na tym wielkie, bezw艂adne molochy, do tej pory mistrzowsko asymiluj膮ce dowolnie wielkie kwoty rz膮dowych pieni臋dzy w zamian za obietnice bez pokrycia.
To by艂 boom dla prywatnych przedsi臋biorc贸w z oszcz臋dno艣ciami. Najbardziej zaradni dorobili si臋 fortun w kr贸tkim czasie. Kombinatorzy zacz臋li kombinowa膰 z podwykonawcami, kt贸rzy stawali si臋 koz艂ami ofiarnymi. Za niedotrzymanie warunk贸w umowy nak艂adano na nich ogrommne kary. S艂ynna by艂a sprawa przeciwko firmie Belinix, kt贸ra przekaza艂a siedemnastomiliardowe zlecenie na budow臋 nowego kosmodromu sze艣ciu r贸偶nym podwykonawcom. Poszczeg贸lne umowy opiewa艂y na 艂膮czn膮 kwot臋 oko艂o trzech miliard贸w, a g贸rk臋 prezesi Belinix planowali zgarn膮膰 dla siebie. Podwykonawcy oczywi艣cie nie wywi膮zali si臋 i sprawa ugrz臋z艂a w sieci pozw贸w o odszkodowanie.
Dlatego ustawa Felicity - Umpkington - Charlemain sprecyzowa艂a przepisy odno艣nie podwykonawc贸w. W skr贸cie m贸wi膮c, nie wolno by艂o przekazywa膰 prac firmom trzecim. Sytuacja uleg艂a nieznacznej poprawie, niestety na kr贸tko. Tam, gdzie w gr臋 wchodz膮 naprawd臋 du偶e pieni膮dze, zawsze znajdzie si臋 wielu ch臋tnych na ich zgarni臋cie tanim kosztem. Firmy bior膮ce udzia艂 w publicznych przetargach zacz臋艂y finansowa膰 prace z kredyt贸w branych pod zastaw obligacji pa艅stwowych. Trzeba by艂o wprowadzi膰 dodatkowy zestaw przepis贸w. Ustawa Felicity - Umpkington - Charlemain - Kayleigh - Yamamoto bardzo szczeg贸艂owo regulowa艂a dopuszczalne sposoby finansowania um贸w publicznnych.
W ostatnim podrygu kreatywnej ksi臋gowo艣ci niekt贸re firmy z szarej strefy pr贸bowa艂y op艂aca膰 rz膮dowe zlecenia pieni臋dzmi z handlu broni膮 i narkotykami, przepuszczonymi uprzednio przez fikcyjne sp贸艂ki - c贸rki z Baham贸w, Gibraltaru b膮d藕 Pitcairn. Jednak ustawa Felicity - Umpkington - Charlemain - Kayleigh - Yamamoto - O'Hara - Ungh zablokowa艂a i tak膮 mo偶liwo艣膰, daj膮c w zasadzie nieograniczone uprawnienia audytorom finansowym Wujka Sama. Efekt by艂 taki, 偶e kombinatorzy w ko艅cu si臋 poddali.
Ostatecznie zatriumfowa艂a biurokracja kontrolowana przez eksabajtowych rozmiar贸w algorytmy prawnicze, czuwaj膮ce nad ka偶d膮, najmniejsz膮 nawet transakcj膮 na lokalnych rynkach. Co gorsza, po serii pozornie niewielkich poprawek wprowadzonych tylnymi drzwiami do dziennik贸w ustaw okaza艂o si臋, 偶e przepisy mo偶na r贸wnie偶 stosowa膰 do innych dziedzin, zupe艂nie nie zwi膮zanych z zam贸wieniami publicznymi. Sie膰 anonimowych program贸w komputerowych przej臋艂a ca艂kowit膮 kontrol臋 prawn膮 i finansow膮 nad krajem. Kulminacyjnym momentem by艂o odwo艂anie Prezydenta pod pretekstem z艂amania przepis贸w dotycz膮cych聽 etykiety dyplomatycznej. Zamiast ludzi, w rz膮dzie zasiada艂y teraz wysoce wyspecjalizowane procesory, elektroniczne liczyd艂a wspierane cyfrowym oceanem prawniczych baz danych.
Bunt maszyn nast膮pi艂 bezkrwawo i zupe艂nie inaczej, ni偶 wyobra偶ali to sobie pisarze SF. Nie zostali艣my zniszczeni przez Terminatory ani zamkni臋ci w wirtualnym 艣wiecie Matrixa. Po prostu sprowadzono nas do roli rasy hodowlanej.
R贸wnocze艣nie z odwo艂aniem (i aresztowaniem) Prezydenta Meksyk zamkn膮艂 swoj膮 granic臋 dla nielegalnych uciekinier贸w z po艂udniowych stan贸w. Ceny bilet贸w lotniczych skoczy艂y dziesi臋ciokrotnie, efektywnie parali偶uj膮c wszelkie pr贸by ucieczki. Praktycznie z dnia na dzie艅 USA sta艂o si臋 wielk膮 pu艂apk膮, w kt贸rej lepsza wydajno艣膰 pracy by艂a jedynym sposobem na przetrwanie. Poniewa偶 wydajno艣ci nie mo偶na zwi臋ksza膰 w niesko艅czono艣膰, w ko艅cu uda艂o si臋 uzyska膰 co艣 w rodzaju dynamicznej r贸wnowagi. Automaty wydziela艂y sk膮pe porcje 偶ywno艣ci i wody tylko tym, kt贸rzy wykazywali si臋 maksymaln膮 efektywno艣ci膮. Pechowcy, kt贸rym nie uda艂o si臋 w por臋 opu艣ci膰 kraju, albo umierali z g艂odu, albo bardzo szybko nauczyli si臋, 偶e solidna praca pop艂aca.
Dwa pokolenia p贸藕niej Ameryka P贸艂nocna by艂a ju偶 tylko cieniem swojej dawnej chwa艂y i pot臋gi. Pozostali jeszcze przy 偶yciu obywatele stali si臋 osowia艂ymi, obci膮gni臋tymi sk贸r膮 偶ywymi ko艣ciotrupami.
W przypadku szk贸艂 sytuacja by艂a prosta. Dzieciaki by艂y karmione w zale偶no艣ci od wynik贸w w nauce. Metoda by艂a okrutna i jednostki mniej zdolne by艂y skazane na powoln膮 艣mier膰 g艂odow膮.
***
W takiej w艂a艣nie sytuacji znalaz艂em si臋 ja, Yorrick Watanga, trzydziestopi臋cioletni nauczyciel matematyki w wiejskiej podstaw贸wce niedaleko Portland. I kl膮艂em w 偶ywy kamie艅 na t臋pot臋 i umys艂owe lenistwo pokolenia dziewi臋ciolatk贸w, kt贸re za nic w 艣wiecie nie chcia艂o za艂apa膰 prostej idei u艂amk贸w. Wygl膮da艂o na to, 偶e mo偶e z pi臋膰 os贸b z klasy ma szanse prze偶y膰 do ko艅ca semestru. A to za ma艂o, 偶ebym przetrwa艂. Moje wynagrodzenie by艂o wprost proporcjonalne do 艣redniej ocen, a tak spada艂a z tygodnia na tydzie艅.
Mieszkali艣my na po艂udniowy zach贸d od Portland. Do pracy mia艂em godzink臋. Oczywi艣cie truchtem, bo na samochody sta膰 by艂o tylko najbogatszych. Sprowadzili艣my si臋 tutaj z Ahari zaledwie rok wcze艣niej i wydali艣my na t臋 przeprowadzk臋 ca艂e 偶yciowe oszcz臋dno艣ci, wi臋c trzeba by艂o - o, ironio - przycisn膮膰 pasa. Na szcz臋艣cie Ahari mia艂a p贸ki co stabiln膮 prac臋 w biurze koronera, wi臋c przynajmniej ona jedna nie musia艂a si臋 martwi膰 o to, czy b臋dzie co w艂o偶y膰 do garnka na obiad.
Prawd臋 powiedziawszy, dzi臋ki pracy w szkole mia艂em dost臋p do ocen wszystkich dzieciak贸w, co w po艂膮czeniu z zawodem 偶ony dawa艂o mi lekk膮 przewag臋 nad reszt膮 nauczycieli. Wiedzia艂em bowiem, ile mniej wi臋cej dzieci umrze z g艂odu z powodu z艂ych ocen i dzieli艂em si臋 ta wiedz膮 z Ahari. Ona z kolei mia艂a cichy uk艂ad z Frankiem, w艂a艣cicielem lokalnej firmy pogrzebowej, kt贸ry dzi臋ki temu uzyskiwa艂 nieco lepsze wyniki w pracy. Nadwy偶k膮 偶ywno艣ci dzieli艂 si臋 z nami i dop贸ki blaszaki (jak pogardliwie nazywano rz膮dz膮cych) si臋 nie zorientowa艂y, mo偶na by艂o jako艣 prze偶y膰.
Najbardziej niepokoi艂o nas co dzieje si臋 poza granicami Ameryki. Niestety, maszyny skutecznie poodcina艂y nas od wszelkich 藕r贸de艂 informacji, a inne kraje jako艣 niespecjalnie kwapi艂y si臋 z niesieniem pomocy.
***
Dr偶膮c膮 r臋k膮 podnios艂em kred臋 i kontynuowa艂em lekcj臋.
Dublin, wrzesie艅 2015
Matko kochana! Oby艣 nie by艂 prorokiem.
Ha. Nie, raczej nie b臋d臋. Opowiadanko nie trzyma si臋 zupe艂nie kupy ani od strony ekonomicznej, ani politycznej. Chodzi艂o mi g艂贸wnie o pokazanie, 偶e przej臋cie w艂adzy nad lud藕mi mo偶e nast膮pi膰 w spos贸b podst臋pny, w miar臋 bezinwazyjny i niemo偶liwy do wczesnego wykrycia. No i chcia艂em si臋 pobawi膰 nazwami kolejnych ustaw 馃槈
A nie mo偶esz si臋 bawi膰 mniej apokaliptycznie? Istnieje takie s艂owo?
http://sjp.pl/apokaliptycznie
A ju偶 my艣la艂am ze sama wymy艣li艂am odmian臋 apokalipsy.