Najpierw okazało się, że kupiony trzy dni temu telewizorek do dziecinnego nie działa. Trzeba pojechać do sklepu i wymienić.
Zdejmuję TV z uchwytu, pakuję w oryginalny karton, wsiadam w auto, uruchamiam silnik... a auto się zaczyna trząść oraz mrygać żółtą diodą uszkodzonego silnika. Wszystkie warsztaty KIA pozamykane do stycznia, a w nieautoryzowanym warsztacie nie będę próbował bo jeszcze mi gwarancja poleci... Innymi słowy, do stycznia chodzimy piechotką.
Małży w pracy padł system i wszyscy klęli. Wychodząc na tramwaj (mężotaksówka nie działa!) doświadczyła awarii bankomatu i musiała pożyczyć na bilet od kumpeli.
Boję się spuścić wodę...
to taka sugestia od Bogów, coby nie wstawiać do dzieciowego elektronicznego pastucha
Właśnie. Taniej będzie zatrudnić hipnotyzera co córę zaprogramuje. Prąd drożeje, a jak hipnotyzer będzie poprawny to i jakaś refundacja się pewnie należy 😉