Się czyta

https://xpil.eu/RP1Xh

Dziś szybciutko przegląd ostatnio przeczytanych (i niedoczytanych) tytułów. Przy okazji, to pierwszy wpis o książkach w tym roku!


1

Zaczęło się od "Reality Dysfunction" Hamiltona, którą to książkę zjechałem w niedawnej recenzji. Recenzję ową przeczytał znajomy, który mi ten tytuł oryginalnie polecił i od razu zasugerował - trochę w sumie niejasno - że się pozamieniałem głowami z wujem.

Nie do końca wiem o jakiego wuja chodzi, coś musiało zaiskrzyć na łączach.

Opierdzielił mnie z góry na dół, że kompletnie nie zrozumiałem idei książki, i że nawet nie zdążyłem doczytać do pierwszej porządnej rozpierduchy. Zachęcony podjąłem próbę, doczytałem do pierwszej rozpierduchy a nawet drugiej, ale końcem końców po parunastu kolejnych rozdziałach jednak nie kliknęło i książkę odłożyłem - ponownie - na półkę "prędzej Kosmos wystygnie niźli sięgnę po to cóś ponownie".


2

Jako że natura nie znosi próżni, postanowiłem jeszcze raz przeczytać sobie "Sezon Burz" Sapkowskiego - tym razem po angielsku, bo w tej wersji jeszcze tego nie czytałem, a chcę sobie odświeżyć to i owo przed lekturą niedawno wydanego "Rozdroża kruków". Z pewnym zaskoczeniem stwierdziłem, że angielskojęzyczna wersja spodobała mi się bardziej od oryginału.


3

Żeby nie było nudno, gdzieś po drodze przytrafiło mi się trafić na OIOM lokalnego szpitala. Nic groźnego, więc czas oczekiwania - osiem godzin (wynik i tak niezły jak na lokalne realia - bywało gorzej). Szczęściem moja trzeźwo myśląca małżonka dostarczyła mi do poczekalni książkę, którą połknąłem w jednej długiej sesji. Najnowsza z serii "Rizoli & Isles" powieść Tess Gerritsen pt. "Listen to me". Angela, matka Jane Rizoli, przeprowadza się do nowego domu na spokojnym osiedlu i zaczyna bawić się w osiedlowy monitoring. Córka w tym czasie rozwiązuje zagadkę tajemniczego, brutalnego morderstwa bardzo lubianej pielęgniarki z lokalnego szpitala.

Tak się zaczyna, a potem jest już całkiem tradycyjnie, czyli autorka wodzi nas za nos, w międzyczasie odkrywając coraz to nowe szczegóły całkiem skomplikowanej sytuacji. Na koniec okazuje się, że kluczem do wszystkich zagadek jest to, kto się z kim i kiedy przespał. Czytało się nawet nieźle, ale biorę poprawkę na okoliczności. Nuda poczekalni potrafi uatrakcyjnić każdą książkę 🙂


4

Mając jeszcze dwa zaległe kredyty na Audible, postanowiłem zaryzykować i całkiem w ciemno kupiłem za jeden kredyt "The Mercy of Gods" autorstwa panów James S.A. Corey.

To ten sam duet, który stworzył serię "The Expanse", bardziej dziś znaną z telewizji niż z lektury.

Książka wydana w połowie zeszłego roku otwiera nową serię "Captive's War". Akcja zaczyna się na planecie Anjin, którą ludzkość zasiedliła już dość dawno temu. Pewnego dnia naukowcy obserwują dziwne zjawiska w przestrzeni wokół planety, chwilę potem pojawiają się Obcy. Nie wiadomo jak wyglądają, przekazują telepatycznie wszystkim mieszkańcom planety, że co ósmy jej mieszkaniec zaraz umrze, po czym zabijają - ot, tak, po prostu - co ósmego mieszkańca. A potem porywają wszystkich naukowców.

To jest, mniej więcej, pierwszy i drugi rozdział. Nie powiem co dzieje się dalej. Akcja nie ma takiego rozmachu jak "Expanse", nie jest to klasyczna Space Opera. Dałoby się książkę przerobić na szkolny teatrzyk, ponieważ liczba lokalizacji jest dość mocno ograniczona i - na ogół - w zamkniętych pomieszczeniach.

Zalety: mnogość perspektyw i narratorów, w tym również Obcych. A także motyw Roju, który sam kiedyś próbowałem wykorzystać w tym opowiadaniu.

Główna wada powieści to - moim zdaniem - za małe zróżnicowanie charakterów głównych postaci. Do dzisiaj pamiętam nazwiska takie jak Roberta Drapper, Avasarala czy Juliette Andromeda, choć serię The Expanse czytałem kilka lat temu. A tutaj, chociaż książkę skończyłem ledwie przedwczoraj, nie pamiętam ani jednego nazwiska.

Mimo to czytało się całkiem nieźle, pomysłów jest od groma i ciut, nieliniowa akcja i dużo niespodzianek. Polecam i czekam na kolejną część.


5

Na koniec wspomnę jeszcze o "Renegade", którą dopiero zacząłem, a która otwiera inną serię pt. "Spiral Wars" autorstwa Joela Shepherda. O serii wiem bardzo niewiele - ale polecił mi ją zaufany współczytacz (nota bene ten sam, który przedtem sugerował, że się pozamieniałam z wujem na głowy). Odsłuchałem pięciominutową próbkę i okazała się ona na tyle sympatyczna, że wydałem na nią ostatni kredyt Audible. Póki co nie wiem, czy mogę ją polecić, bo odsłuchałem ledwie trzy czy cztery rozdziały, ale jest dobrze. Fabuła prowadzona przyjemnym językiem, z odpowiednią mieszanką humoru, sarkazmu i kurwolingwistyki. Gatunek: coś między Space Opera i Military Fiction (z przewagą tej ostatniej). Wiele ras w Galaktyce, jakaś wojna w tle, jacyś marines, ogólnie zadyma. Pewnie poświęcę jej osobną recenzję jak się już solidnie wczytam.

https://xpil.eu/RP1Xh

4 komentarze

  1. Hamilton jest totalnie czysto rozrywkowy, ale kiedyś przeczytałem z przyjemnością cały cykl The Night’s Dawn. Prosty język, łatwo się czyta po angielsku – nawet jak ktoś nie wprawiony do czytania w oryginale.

  2. Szacun, że udało Ci się za jednym zamachem przeczytać całą książkę – nawet jeśli to było czytadło w nudnej poczekalni. Ja bym już tak nie umiał. Moja zdolność koncentracji niestety spadła z wiekiem. Nawet nie chodzi o to, że sięgnąłbym po komórkę i zaczął przeglądać sołszjale – bo w ogóle mnie na nich nie ma – ale pewnie skończyłoby się na czytaniu i przeglądaniu artykułów i komentarzy z HackerNews albo podobnego agregatora. 🙂

    1. Nie do końca. W „Problemie 3 ciał”, z tego co kojarzę (książkę czytałem dość dawno), są „tylko” dwie cywilizacje: ludzie i ci drudzy. A tutaj jest ich całe mnóstwo, w tym jedna dominująca (na tyle potężna, że byli w stanie na przykład – proszę zachować pełną powagę – oswoić zwierzęta żywiące się pianą kwantową na skraju czarnych dziur). W skali Kardaszowa ci najpotężniejsi są na moje oko na poziomie 3, chociaż pewności nie mam, bo to dopiero pierwszy tom większej serii i jest sporo niewiadomych.

Leave a Comment

Komentarze mile widziane.

Jeżeli chcesz do komentarza wstawić kod, użyj składni:
[code]
tutaj wstaw swój kod
[/code]

Jeżeli zrobisz literówkę lub zmienisz zdanie, możesz edytować komentarz po jego zatwierdzeniu.