Jakiś czas temu recenzowałem tutaj książkę "Poklatkowa rewolucja", która okazała się być całkiem inna niż przewidywałem, ale mimo tego - a może właśnie dlatego - bardzo mi podeszła. Z braku lepszych pomysłów zajrzałem w listę pozostałych pozycji P. Wattsa (a jest tego trochę) i chwyciłem pierwszą z brzegu pozycję czyli "Blindsight" (w polskiej wersji znana jako "Ślepowidzenie"). Z pobieżnie przejrzanych recenzji wychodziło mi, że jest to tzw. hard-sf, Obcy atakują, Ziemia wysyła jakąś ekipę żeby zrobiła porządek zanim zdążą dotrzeć do naszej planety - słowem nic nadzwyczajnego.
Tymczasem jednak...
Początek był dość zniechęcający. Coś o wampirach. Noż urwał twoja nać. Już prawie odłożyłem lekturę, na szczęście nadgryzłem drugi rozdział... i popłynąłem. Popłynąłem doszczętnie.
Książka jest, owszem, o tym, jak tajemniczy Obcy przylecieli do naszego Układu Słonecznego, oraz o tym jak Ziemia wysłała w ich stronę ekipę mającą na celu ustalić co i jak, ale nie ma tu bynajmniej bziu-bziu strzelania laserami czy ganiania się wśród asteroid. O, nie.
Mamy tutaj bowiem bardzo, ale to bardzo gęsto upakowaną mieszankę pomysłów z pogranicza biologii, kosmologii, neurologii, fizyki, filozofii oraz ewolucji.
Posłowie (wraz z listą odnośników do zewnętrznych materiałów) zajmuje 10% całej książki! Watts zrobił naprawdę niesamowitą robotę i przypuszczam, że trzeba by przeczytać całość ze trzy razy żeby wyłapać wszystkie smaczki.
Główny temat kręci się tak naprawdę wokół tego czym jest świadomość, skąd się wzięła (i po co) oraz czy jest możliwe inteligentne życie bez świadomości.
Ponadto mamy w "Ślepowidzeniu" bardzo, bardzo szeroko rozkopane zagadnienie niemożliwości porozumienia się między kosmicznymi rasami. Jeden z koników Stanisława Lema (patrz: "Fiasko") tutaj pogalopował naprawdę daleko.
Czwórka głównych bohaterów (lub siódemka, zależy jak liczyć - schizofrenia już dawno przestała być traktowana jako jednostka chorobowa, udało się ją skierować na tory supermocy) dowodzona przez wampira, który wygląda i zachowuje się tak, jakby przez cały czas musiał ostatkiem woli powstrzymywać się przed zamordowaniem swojej załogi. Każdy z tej czwórki jest w pewien sposób zmodyfikowany (z własnej woli bądź też wskutek przebytych w dzieciństwie chorób oraz ich niesztampowego leczenia). Obecność wampira jest bardzo sprytnie (i wiarygodnie!) wyjaśniona naukowo. Mamy super-bojowniczkę (eks-wojskową), mamy super-lekarza, mamy Syntetyka (narrator) z wyciętą połową mózgu, mamy Gang Czterech (jedno ciało, cztery osobowości), szefującego im wszystkim wampira oraz - jakby tego było mało - inteligentny pojazd kosmiczny, którym wszyscy podróżują. A z drugiej strony - tajemniczy Obiekt gdzieś daleko za orbitą Plutona, ewidentnie jeszcze nie dokończony, ewidentnie konstruowany przez istoty rozumne. Ponad połowę książki zajmuje zrozumienie jak w ogóle wyglądają przedstawiciele Obcych (a i to nie do końca). Potem udaje się złapać dwójkę z nich żeby podjąć próbę rozszyfrowania sposobu, w jaki się porozumiewają.
Ogólnie książka jest dość ponura. Wydarzenia bieżące przeplatane są ze wspomnieniami narratora z Ziemi. Jest całe mnóstwo momentów, w których okazuje się, że to, czego dowiedzieliśmy się, możemy wywalić do śmietnika, bo rzeczy nie są takimi, jakimi wydawały się być.
A na końcu i tak okazuje się, że zabił fryzjer...
Podsumowując - zdecydowanie polecam! Książka jest wprawdzie ciężka i ciemna, ale zarazem pełna bogactwa. Trzeba się nią rozsmakowywać i czytać bez pośpiechu. Prywatnie daję jej 10/10.
Książkę (w formie e-booka) można kupić w polskiej wersji na przykład tutaj.
Jestem na głodzie, chyba sięgnę.
Coś w tym jest. Po rozczarowaniu (sunken cost etc) War Eternal (M. R. Forbes) powinienem sięgnąć po coś bardziej inteligentnego. Zaraz po nowym tomie Expeditionary Force (Craig Alanson) odpalę kindelka.