!!! SPOILER ALERT !!! SPOILER ALERT !!! SPOILER ALERT !!!
Sylwester Stallone gra gościa, który zarabia na życie uciekaniem z więzień. Niezależnie od tego, jak bardzo więzienie jest strzeżone, nowoczesne i przemyślane, Ray Breslin zawsze znajdzie sposób, żeby się wydostać. Przez ostatnich osiem lat uciekł z czternastu więzień. Za każdą ucieczkę inkasuje 2.5mln zielonych.
Na podstawie swych doświadczeń Ray wydał nawet książkę o tym, jak powinno być zbudowane więzienie, z którego nie da się uciec.
Któregoś pięknego dnia do Ray-a zgłasza się agentka CIA z ofertą: płacimy panu podwójną stawkę, w zamian za to spróbuje pan uciec z naszego supertajnego więzienia. Warunek: nie wie pan, gdzie się owo więzienie znajduje, nie ma pan żadnej pomocy z zewnątrz.
Więzienie okazuje się być zbudowane według instrukcji z książki Ray-a. Ray pod fałszywym nazwiskiem zostaje zapuszkowany w najbardziej rygorystycznym ośrodku penitencjarnym na świecie.
Tam spotyka niejakiego Rottmayera granego przez Arnolda Schwarzeneggera.
Mamy więc dwie największe gwiazdy kina akcji z mojego dzieciństwa, obecnie dziadkowie dobrze już pod siedemdziesiątkę (Stallone kończy siedemdziesiąt lat za 3 miesiące, Arnold w przyszłym roku), co samo w sobie jest już ucztą dla fanów tego typu filmów - i grają całkiem żwawo jak na swój wiek. Film ogląda się świetnie. Arnold ma tam nawet dość długą scenę, w której mówi po niemiecku, co mu się zbyt często nie zdarza na planie.
Nie będę opowiadał jak się film kończy, w razie gdyby ktoś chciał obejrzeć - powiem tylko, że nie ma nudy, jest dużo mordobicia, strzelaniny, keczupu i bezsensownej, nikomu niepotrzebnej przemocy. Czyli wszystko to, co Tygryski w kinie akcji lubią najbardziej. Nie brakuje też dobrych, prawie "kultowych" tekstów w wykonaniu obydwu gwiazdorów.
Polecam!
Wczoraj leciał w telewizorze. Widziałem tam głównie niezbędną przemoc