W nazwiązaniu do mojego przedwczorajszego wpisu, dziś krótko wyrażę swoją zadumę nad procesem włączania światła w naszym salonie.
Na samym początku mieliśmy żyrandol w wersji Hansa Christiana Andersena, czyli "cesarz jest nagi" - ot, żarówka na drucie. Tradycyjna żarówka na jeszcze bardziej tradycyjnym drucie. Pstryka się pstryczkiem, włącza się światło. Bardzo fajna sprawa.
Potem mieliśmy przecudny żyrandol, z transformatorem z 220V na 24V (i chyba z AC na DC - tego już nie jestem pewien), z sześcioma żaróweczkami halogenowymi, z których nigdy nie chciało nam się zaświecić więcej niż pięć na raz, a pod koniec świeciła tylko jedna.
Teraz mamy żyrandol z czterema energooszczędnymi żarówkami, każda po 9W (podobno jest to odpowiednik około 45W w żarówce "tradycyjnej"), razem 36W "oszczędnych" albo około 180W "zwykłych" (wat oszczędny od zwykłego różni się głównie tym, że oszczędny ma więcej sylab). Z tym, że proces włączania światła jest teraz taki:
1. Pstryk
2. Czekamy krótką chwilę...
3. ... i się włącza słabiutkie, mdłe, szare światełko, jakby ktoś podwiesił pod sufitem rowerek marki "Reksio", z włączoną lampką.
4. Czekamy jeszcze jedną chwilę, tym razem nieco dłuższą...
5. ... obserwując jak natężenie światła pomalutku rośnie aż do osiągnięcia maksimum po upływie, na oko, 15-20 sekund.
6. Gotowe.
Pozytywy są takie, że żarówka energooszczędna podobno "trzyma" 10-krotnie dłużej i zużywa na wytworzenie tej samej ilości światła około pięciokrotnie mniej prundu niż jej tradycyjny odpowiednik. Negatywy zaś, poza skomplikowanym procesem "rozruchowym", są takie, że podobnoż koszt recyclingu takiej żarówki zsumowany z kosztem jej zakupu (drogie są, cholery, coś z 10€ za sztukę) jest sporo wyższy niż przy żarówce tradycyjnej.
Czyli: spalamy mniej prądu, dzięki czemu zaoszczędzoną różnicę możemy zainwestować w recycling żarówki. Oczywiście nie bezpośrednio, ale gdzieś tam te koszty w końcu do nas trafią. Najpewniej w postaci podatków bądź opłaty klimatycznej... I będziemy wtedy się szczęśliwie chwalić, że chociaż sytuacja ciężka i podatki rosną, my oszczędzamy na prądzie - więc da się żyć.
Ot, logika 😉
Kupiłeś słabe żarówny. Wszystkie nowe Philipsy, a ostatnio nawet Samsungi palą się 95% mocy od startu. Do tego maja przyjemna barwę. Cena ok 25zł. Jak chcesz zrobię Ci fotkę pudełek od nich 😉