Farty Towels - taką nazwę nosi "Hotel Zacisze" w ostatnim odcinku. Stąd taki a nie inny tytuł dzisiejszego wpisu...
Proszę mi wierzyć lub nie (ja bym nie wierzył), ale chociaż jestem wielkim fanem grupy Monty Python, dopiero niedawno odkryłem ten serial.
Sprawa jest o tyle dziwna, że serial ten był przecież emitowany również w Polsce (w przeciwnym razie skąd wziąłby się polski tytuł?), ale jakimś cudem musiałem go przegapić.
Całość składa się z dwóch sezonów po sześć odcinków (a więc, o ile dobrze policzyłem na boku, wyszło mi dwanaście odcinków na dwa sezony); w porównaniu z "wielkimi" serialami to praktycznie kruszynka jest. Pomimo tego (a może właśnie dlatego?) "Hotel Zacisze" jest jednym z najlepszych seriali, jakie w życiu oglądałem.
Główny bohater to właściciel hotelu Basil Fawlty (od jego nazwiska hotel nosi swą nazwę - Fawlty Towers - która jest jednocześnie tytułem serialu), grany przez Johna Cleese. Nawiasem mówiąc Cleese opuścił grupę Monty Python właśnie dla nakręcenia tego serialu. Basil jest cholerykiem (cecha charakteru idealnie pasująca do Cleese-a), uważa większość klientów hotelu za chamów, prostaków i ćwierćinteligentów, i nawet nie za bardzo się z tym kryje, co prowadzi każdorazowo do rozmaitych perypetii będących meritum każdego odcinka.
Wśród głównych postaci jest jeszcze Sybil Fawlty, żona Basila, bardziej od swego męża rozsądna i zrównoważona. Jednak tak naprawdę hotelem zarządza pokojówka Polly (grana przez Connie Booth - ówczesną żonę Cleese-a), która pomimo żebraczej wręcz pensji robi w hotelu za recepcjonistkę, pokojówkę, pomoc kuchenną, sprzątaczkę i bóg wie kogo jeszcze. Wisienką (a właściwie dwiema wisienkami) na torcie są jeszcze postaci Manuela, hiszpańskiego imigranta, który bardzo się stara, ale niestety nie za bardzo mu wychodzi (a w dodatku prawie wcale nie mówi po angielsku, co oczywiście prowadzi do mnóstwa zabawnych sytuacji) oraz major Gowen, najstarszy żyjący gość hotelu, facet pełen wojennych wspomnień, bez piątej klepki, za to z wielką dozą nieustającego optymizmu wymieszanego z frontową czujnością.
Cała ta piątka ma w tle mnóstwo innych postaci, głównie hotelowych gości, a także różnego rodzaju inspektorów.
Każdy odcinek zbudowany jest na - z grubsza - identycznym pomyśle, mianowicie na jakimś niewielkim nieporozumieniu, które Basil nieskutecznie próbuje zatuszować, co prowadzi do błyskawicznej eskalacji wydarzeń i w efekcie całkowitej katastrofy.
Opiszę teraz dla przykładu jeden z odcinków - uwaga, !!!SPOILER ALERT!!!
Basil i Sybil mają obchodzić piętnastą rocznicę ślubu. Sybil tłumaczy Polly, że Basil na pewno zapomniał o rocznicy, a w tym czasie Basil prosi Manuela, żeby przyrządził paellę według sprawdzonego przepisu swojej matki. Basil udaje, że zapomniał o rocznicy, chce bowiem zrobić żonie niespodziankę. Żona się wścieka, robi Basilowi awanturę i wychodzi na golfa, dosłownie na pięć minut przed przybyciem zaproszonych z okazji rocznicy przyjaciół.
Basil, nie chcąc ujawnić kłótni, wmawia przyjaciołom, że Sybil jest chora i leży na pięterku, i nie chce nikogo przyjmować. Ponieważ goście się dopytują, Basil musi na poczekaniu zmyślać coraz bardziej niewiarygodne szczegóły choroby. Goście wreszcie okazują się na tyle natrętni, że postanawiają jednak zobaczyć obłożnie chorą. Basil namawia Polly, żeby przebrała się za chorą Sybil. W międzyczasie okazuje się, że któryś z gości widział chwilę wcześniej Sybil na mieście, więc Basil zmyśla historię o kobiecie, która mieszka w pobliżu i jest do Sybil bardzo podobna. Żeby utrzymać swoje coraz bardziej zagmatwane kłamstwo w całości, Basil pozwala na chwilę zajrzeć gościom do pokoju, żeby mogli zerknąć na przebraną za Sybil Polly. W międzyczasie Manuel prowadzi w kuchni wojnę z kucharzem, który twierdzi, że umie przygotować paellę i nie chce w tym pomocy jakiegoś niekumatego Hiszpana. W kulminacyjnym momencie, kiedy goście właśnie mają opuścić hotel i tłoczą się przy recepcji, do środka wpada wściekła wciąż Sybil, bo okazało się, że zapomniała zabrać ze sobą kije do golfa. Basil błyskawicznie przekonuje wszystkich, że to jest ta kobieta, o której wcześniej mówił, bardzo podobna do Sybil, po czym prowadzi Sybil do kuchni (zanim ta zdąży się w ogóle odezwać) i zamyka ją w szafie na klucz, żeby niczego nie wygadała. W kuchni w tym czasie Manuel walczy z kucharzem na pięści i kopniaki, wokół chaos. Goście wychodzą i obiecują wrócić innego dnia, jak już Sybil poczuje się lepiej.
Jak widać, akcja jest mocno zagęszczona. W połączeniu z genialną grą Cleese-a (kto go nie lubi, niech pierwszy rzuci kamieniem!) i reszty aktorów serial ogląda się naprawdę na jednym wdechu. Sitcomowe śmiechy zza kamery są niewymuszone i - w odróżnieniu od wieu innych sitcomów - zsynchronizowane ze szczerym rechotem widza.
Jeżeli któryś z moich Czytelników jeszcze "Hotelu Zacisze" nie oglądał, bardzo, bardzo polecam. Rozrywka na najwyższym poziomie gwarantowana 😉
Dodam jeszcze, jako ciekawostkę, że film był kręcony w roku 1975 (sezon 1) oraz 1979 (sezon 2), a także, że żaden fragment filmu nie został nakręcony w Torquay, gdzie wg scenariusza mieści się ów słynny hotel.
Tak więc piloty w garść - i do telewizorów marsz!
No ba! My jestesmy z panem Futrakiem fanami 🙂
serial pierwsza klasa!
hotel Zacisze był pokazywany w Polsce we wczesnych latach 70-tych
80-tych, oczywiście
No właśnie coś mi nie leżało w kontekście 🙂
Polska od zawsze w awangardzie absurdu. Miała nawet serial zanim go nakręcono 😉
A tak poważnie, to ja nie wiem jak można Bazyla nie znać. Toż to skandal jakiś zasługujący na publiczne batożenie.
Wiem, wiem, już sobie naszykowałem wiadra z popiołem, czekam tylko na jakąś publiczną okazję, żeby to sobie wyspać na ten swój niewyedukowany łeb! O, może na Świętego Patryka. To jest myśl…
Taki mały szczególik: w ramach prywatnego „movie mistakes” porównałem sobie dekoracje z pierwszego i drugiego sezonu. I oczywiście, widać różnice. Wiszący zegar niby ten sam, a jednak tylko podobny, to samo z meblami. Scenografowie odwalili kawał dobrej roboty.
A film oczywiście świetny.